niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 2

Oczami Dagmary

Następny dzień. Głowa mnie z deczka boli, ale kto by się przejmował hah.
Dziś mamy zamiar iść z chłopcami i oczywiście Sashą na zakupy.
No ale przed tym trzeba skoczyć do szkoły no, bo co jak co ale jest zakończenie soł...
Szybko wskoczyła w ciuchy, który sobie przygotowałam wczoraj TO
Szybko się zebrałam i wskoczyłam do samochodu.
5 min później już byłam pod szkołą gdzie czekała na mnie Sasha ubrana w TO
-Siema Dagson
-Siems mała, co tam? Jak nerwy?
-Pff jakie nerwy kobieto o czym ty mówisz? .. No dobra lekki stresik, a twoje nerwy jak ?
-Słabo, no ale co mam zrobić i jeszcze głowa mi nawala.
-No to faktycznie słabo, dobra chocmy już, bo zostałyśmy tylko my haha.
Wleciałyśmy na sale jako ostatnie, no nie pierwszy raz nam się to zdarza.
Po pół godzinnym wykładzie w końcu nadeszło rozdanie świadectw i ruszyłyśmy do domu.
-Jestem prze szczęśliwa, że to już koniec ahah.
-No ja też w sumie.
Szłyśmy jeszcze kawałek aż natknęłyśmy się na chłopców.
-O hej dziewczyny właśnie po was szliśmy.-Louis
-No ale po co ?- Sasha
-No jak to nie pamiętacie..-zaczął sklejac zdanie Hazz, ale Sasha mu przerwała.
-Wiem, ale jak sobie przypomina to byliśmy umówieni na 17, a przepraszam bardzo jest 16:30
-No trudno choccie.-postanowiłam wryc się w rozmowę.
-Nie chłopaki, bo nawet nie jesteśmy przebrane.
-Po co się przebierac db wyglądacie. -Liam.
Po długiej namowie chłopców stwierdziłyśmy, że jednak pójdziemy.
I tak do 21 siedzieliśmy na sklepach no, bo co jak co ale trzeba było zrobic zakupy na wylot do Hiszpani.
Chłopcy musieli dzwonic po Paula, bo byliśmy tak obładowani, że nie doszlibyśmy do domu haha.
-Ej, Sasha śpisz dzisiaj u mnie?!
-No spoko, mama napewno mnie póści, bo dziś ma jechac na jakieś spotkanie? I ten miałabym i tak zostac sama w domu.
-To super- już miałam skrecac w uliczke które prowadzi do mojego domu, ale poczułam sie troche dziwnie...Jakby ktoś mnie obserwował.
Szybko sie odwróciłam i spojrzałam na chłopców-ich wyrazy twarzy prosiły, a nawet błagały, żebym ich też zaprosiła. No i uległam.
-A miał byc babski wieczór...To co wbijacie chłopcy?!
-No pewnieeee!-powiedzieli prawie cała piątka w tym samym czasie.
-Hahaha DEBILE! - powiedziałam i skierowałam sie w strone domu.


Weszłam do domu i przywitałam sie z mamą.
Oczywiście powiedziałam jej o tym, że wbije Sasha i chłopcy, na co jej odpowiedź była taka:
-Rany boskie! (w tym momencie chwyciła sie za głowe) A khymm macie przynajmniej no wiesz...Ten teges?!
-Mamoooo! Przecież nic nas nie łączy z chłopcami poza przyjaźnią!
No i lekko oburzona weszłam do pokoju, gdzie powiem wam nie było za czysto!
Włączyłam sobie muzyke, bo jak chyba wiadomo lepiej sprząta sie przy muzyce.
Szybko mi to poszło...nawet jak na mnie.
Już o 20 usłuszałam dzwonek do drzwi.
Zleciałam ze schodów prawie sie przewracając, bo zapomniałam sprzątnąć odkurzacza.
No only me hahah.
-Siema Dagmara!-po otworzeniu drzwi zaczęłam żałować, że je otworzyłam .
Jednym słowem co tam zobaczyłam to CHAOS! Chłopcy i Sasha to mieszanka wybuchowa!
Wleźli do domu, myślałam że mnie staranują!
-Tak, tak możecie wejśc- powiedziałam z irytacją w głosie którą było słychac na 100% no ale jak to oni sie tym nie przejeli tylko polecieli do mnie do pokoju. Dobrze, że ściągneli buty! -.-
Poleciałam szybko za nimi i gdy weszłam do pokoju myślałam, że wybuche SERIO!!
Całe moje starania ze sprzątaniem poszły na marne!
-CO WY DO JASNEJ ANIELKI SOBIE WYOBRAŻACIE?! Myślicie, że możecie sobie tak wparowac i wszystko rozwalac? Tak po prostu ?!- byłam tak wkurzona, że chyba nigdy taka nie byłam.
-Hymm pomyślmy, tak, tak po prostu hahahaah.
Wszyscy buchneli śmiechem nawet ja choc nie było mi tak do śmiechu.
Całą noc coś robiliśmy:
*oglądaliśmy różne filmy, *graliśmy w gry-jedną z nich był Twister,
*jedliśmy miedzy innymi pizze, no i *wygłupialiśmy sie jak to my.
Obudził mnie Harry. No może nie tak Harry jak jego stopa na mojej głowie!
Odepchnełam jego stope budząc go przy tym.
Wstałam i zaczełam kierowac sie w strone łazienki. No wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nie patrzyłam pod nogi. Wpadłam na krzesło które nie wiem skąd sie znalazło w moim pokoju i sie przewróciłam.
 Budząc taki sposobem wszystkich.
-Nic mi nie jest skoro pytacie!-wszyscy popatrzyli sie na mnie zaspanymi wzrokami.-No co?
-Nic, nic...która godzina?-Sasha
-Czekaj-louis wyciągął telefon z...z buta Zayna?!!!-w pół do 15-oznajmił
-O kurw* mama mnie zabije!
Szybko zaczeła sie zbierac i przebierac przy nas, bo była w pidżamie.
Wszyscy wlepiali w nią gały.Bo co jak co ale przebierała sie, a żeby sie przebrac musiała sie rozebrac. A jak już chyba wiadomo w pokoju było pieciu chłopaków.
______________________________________________________________________
Jeeeee ROZDZIAŁ 2 nareszcie!!!! <3
Troche zeszło czasu zanim go napisałam, a czy warto było no sami mi powiedzcie
3 KOMENTARZE = 3 ROZDZIAŁ!!

niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 1

Oczami Sashy

Harry, Zayn, Niall, Liam i Louis. To ta piątka chłopaków z którymi sie zaprzyjaźniłyśmy. Tak naprawde dzieki nim uwierzyłyśmy w swoje marzenia i dzieki nim teraz jesteśmy takie, a nie inne.
Naprzeciwko mnie mieszka Dagmara. Koło niej Zayn i Liam.
Louis i od niedawna mieszkający po sąsiedzku Niall mieszkają po mojej prawej stronie, 
a po lewej stronie mieszka Harry.
Z Liamem, Louisem, Zaynem i Harrym znaliśmy sie wcześniej.
Chłopcy zgłoili sie do ,,X Factora", każdy solo. Później stali sie bandą do której doszedł Niall.
No i takim sposobem ja i Daga poznałyśmy Nialla.
Chłopcy mimo, że zajeli 3 miejsce to Simon podpisał z nimi kontrakt.
No teraz jakby nie było są sławni. Cieszymy sie z ich szcześcia, ale teraz praktycznie sie nie widujemy. Chłopcy mają próby, koncerty i jeszcze co do tego dochodzi trasa, która zaczyna im sie za niecały tydzień.
No wiadomo chłopcy nie chodzą do szkoły tak jak my, ale biorą prywatne lekcje.
Widujemy sie z chłopcami w każdy czwartek i sobote. Bo w inne dni nie ma szans.
My szkoła i lekcje, a chłopcy brak czasu.
Dni mijały, a do trasy chłopców coraz bliżej.
Starałam sie byc silna, bo Daga to już dzień przed ich wyjazdem zaczeła sie rozklejac.
No ale ile mogłam wytrzymac ?! Przecież to jest sześc miesiecy. Sześc miesiecy, bez moich chłopców.  
Nie było mnie na lotnisku. Nie mogłam pozwolic na to, żeby ktoś widział mnie w takim stanie.
Nie pożegnałam sie. Jeszcze w ostatniej chwili chciałam odpalic samochód,(choc nie mam prawa jazdy) jechac na lotnisko i wtulic sie w moich 5 idiotów, ale nie.
Moja cholerna duma mi na to nie pozwoliła.
Chłopcy starali sie do mnie do dzwonic w sumie tak samo jak Daga. Ale za każdym razem odrzucałam połączenie. 
Wmawiałam sobie, że przecież to dla mojego dobra. To dla mojego dobra nie pojechałam sie pożegnac z przyjaciółmi.
Poniedziałek:
Nie poszłam do szkoły mówiąc tacie, że jestem chora. Nie miałam siły ani checi, patrzec na to samo dzień po dniu. Tak samo było w kolejne dni, aż do nastepnego poniedziałku.
W końcu tak dla własnego dobra stwierdziłam, że pójde do szkoły.
Dagmara była w lekkim szoku jak mnie zobaczyła w sumie jak, każdy.
Ja też byłam, jak paczyłam do lustra.
-Sasha, wszystko w porządku?!
Każdy kogo mijałam na korytarzu albo zadawał takie głupie pytanie, albo wlepiał swoje oczy w moją osobe.
Za każdym razem taką osobe ignorowałam.
W kolejnych dniach było coraz lepiej, aż w końcu po miesiącu wszystko było jak dawniej.
Tylko z jednym małym brakiem.
Brakiem chłopców. No tak chłopcy od czasu, do czasu dzwonili, pisali, ale to nie było to samo.
Nastepne dni i tygodnie ciągneły sie nie ubłagalnie. Chłopcy z czasem przestali dzwonic i z czasem nawet pisac.
-Jeszcze miesiąc. Sasha wytrzymasz!-To były czeste słowa które krzyczałam nocą do poduszki.
Przed przylotem chłopców, byłam inna? Taka jak kiedyś!
No tak w prawdzie miesiąc po wylocie chłopców było bodrze,
Ale teraz jest świetnie!
...
Dzwonek do drzwi. No tak, to pewnie Dagmara.
-Sasha?! Wyglądasz...tak jakoś inaczej. Ty w spudnicy?!
-Wchodzisz?! Czy bd sie tak gapic?!
-No, ale za chwile musimy jechac na lotnisko.
-Tylko mam ubrac buty i wziąśc klucze.

*10 min później* LOTNISKO

Stałam i patrzyłam na drzwi którymi mieli wejśc chłopcy.
-Samolot lecący z Japoni już wylądował.
Drzwi sie otworzyły. Ludzie witali sie ze swoimi rodzinami, a my z Dagą stałyśmy jak słup, bo chłopców nie było.
-Może nie przylecieli tym samolotem?!
-Nie, Louis dzwonił i powiedział, że tym przylecą.
-Może sie spóźnili?
-Czekaj musze zadzwonic.
Wlepiałam swoje ślepia w drzwi. Podeszłam bliżej. Stałam tak jeszcze chwile, ale już zwątpiłam.
Szłam w strone Dagmary, która nie wyglądała dobrze.
-Daga?! Co sie stało.
-Nic, problemy rodzinne.
-Ej, wracamy, bo chłopcy raczej nie przylecieli tym samolotem.
-Na sto procent tym, tylo nwm  może sobie śpią hah.
-No tak, tak. Ide do WC.
-Okej, ja tu jeszcze poczekam.
Szłam do WC tak jak powiedziałam. Załatwiłam swoją potrzebe i wróciłam do Dagi, która czekała.
Czekała z tymi 5 idiotami.
-Mówiłam, że przylecieli.
Podleciałam do nich i sie w nich wtuliłam. Tego mi brakowało.
Płakałam, ale to były łzy szcześcia.
-Nie płacz, już jesteśmy-Liam.
-Tak bardzo teskniłam.
-My też. Ale najbardziej to chyba Harry-Louis
Popatrzyłam sie na Harrego był troche speszony.
-Jesteś dla mnie jak siostra-wydusił po chwili.
-A ty dla mnie jak brat.
-Ej wiecie na co wpadł Niall jak lecieliśmy?!-Liam
-Nie.
-Żebyśmy za tydzień lecieli do Hiszpani, bo i tak jutro macie zakończenie szkoły.
-No, dobry pomysł Niall-Daga.
-Ej, a tak już troche zbaczając z tematu. Od kiedy Sasha nosi spódnice?!-Zayn
Wszyscy zaczeli sie tak dziwnie na mnie patrzec.
-No, właśnie sama nwm.
Po troche lekkim zamieszaniu wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu.
_____________________________________________________
Dobra wiem krótki ale nadrobi sie to w next rozdziale :p

2 komenki = 2 rozdział <3

DARSON :)











piątek, 25 stycznia 2013

Bohaterowie

Sasha 























Ma 17 lat, brązowe oczy i włosy. 
Zachowuje sie jak dziecko, ale potrafi w odpowiednim momencie sie ogarnąc.
Od czasu, do czasu potrafi byc na serio bardzo miła.
Jest raczej buntowniczką.
Czesto ma złe dni i nieźle daje w kośc swoim bliskim.



Dagmara




















Ma 18 lat, zielone oczy i blond włosy.
Jest szalona i zakrecona, ale też miła i mądra.
Jest raczej osobą tajemniczą, która skrywa emocje w sobie.
Kocha sie śmiac i zaraża optymizmem bliskich.
Ale czasem też umie pokazac, że nie jest aniołkiem.

One Direction





















Od lewej:
-Louis 20 lat najstarszy z nich wszystkich, co nie znaczy najmądrzejszy, ale napewno uczciwy. Lubi sie nieźle zabawic z bliskimi.
-Liam 19 lat najbardziej zrównoważony chłopak z całej tej piątki. Myśli racjonalnie, ale potrafi sie też nieźle zabawic.
-Zayn 19 lat ,,Bad Boy'' chodzi własnymi ścieszkami, które sam sobie wytycza. Gdy mu zależy na dziewczynie potrafi byc nawet romantyczny.
-Harry 18 lat lubi sobie poflirtowac z dziewczynami i to nieraz aż nad zbyt co jest jego wadą, ale potrafi byc uczuciowy.
-Niall 19 lat Irlandzki chłopak jest aż nad zbyt uczuciowy. Potrafi traktowac swoją dziewczyne jak ksieżniczke, co jest jego zaletą.